Kamień to łowisko, które bardzo lubię. Po pierwsze dlatego, że to jedyna woda no kill w okolicy. Po drugie to oczywiście rybostan, to wynagradza jego położenie. Opiszę pokrótce Wam moje trzy ostatnie wypady na tą tak naprawdę nieokiełznaną jeszcze wodę. Czemu nieokiełznaną? Bo wszyscy mówią, że tu nie ma ryb, a raz za razem słychać o coraz większych potworkach wyciągniętych z tego łowiska...
Wyjazdy odbyły się w kwietniu, wędkowałem zawsze od
piątkowego popołudnia do godziny ok 12 w sobotę. Ogólnie łowiłem na feedery,
tylko w nocy zarzucałem mocniejsze karpiówki na tzw „bonusa”.
Pierwszy wyjazd to wyjazd prób. Miałem przyszykowane kilka mixsów
i pellet. Zmieniałem przynęty, aby dobrać się do ryb. Zanęciłem trzy linie: 26m, 18m i może 5m od brzegu. Tym razem ryby
doskonale żerowały na słodkim mixsie i pobierały ciemne przynęty. Złowiłem
przez niecałą dobę ok 30 karpi, kilka leszczy. W nocy trafił się też fajny
„bonusik”.
Drugi wyjazd to zmiana miksu na ryby i tu wyjazd zdominowały
jesiotry, brały cały czas. Niestety nie miałem nic, aby zmienić smak, tak więc
wyjazd rozpoczął się jesiotrem i tak samo się zakończył. W przerywniku
pojawiały się leszcze. Straciłem rachubę, ile ich złowiłem. Nawet w nocy nie
dawały spokoju na większe przynęty.
Trzeci wyjazd zaliczyłem z żoną, typowo rekreacyjny. Tutaj
miałem już dwa mixy i podobnie jak na poprzednich wyjazdach, na słodki
meldowały się karpie i leszcze, na rybny - jesiotry. Tutaj jednak dominowały
karpie. W nocy leszcze nie dawały spokoju, brały bez przerwy, niestety ich
rozmiar nie był odpowiedni do przynęt, jakie chciały zjeść. Spędziłem bardzo
miło czas z Madzią, ona myślę, że też łowiąc kilka sztuk. Trzeba być zawsze
przyszykowanym na różne okoliczności.
Łowisko pięknie rośnie w siłę, tylko trzeba o nie dbać i
pielęgnować, a na pewno odwdzięczy się pięknymi rybami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz