1 marca otworzono osadnik Kamień - oczywiście nie mogło mnie
tam zabraknąć.
Nad wodą pojawiłem się po godzinie 9, niestety przez
niedoczytanie okazało się, że otwarcie jest o 12. Nie byłem jednak sam i czas
minął szybko na rozmowach i przygotowaniu stanowiska. Mieliśmy fajny dzień na
wędkowanie, dość wietrzny, ale ciepły, nie pozostało nic innego, jak czekać na
godzinę otwarcia.
Do wędkowania przyszykowałem dwie mieszanki. Jedną do
klasycznego koszyka ciemną, ziołową wymieszaną z ziemią z kretowiska. Druga to
zanęta pod methodę, niestety okazało się, że zapomniałem koszyczków😊,
czerwona, dość śmierdząca.
Od jakiegoś czasu testuje nowe kije od Mikado z serii
MikadoFishingTeam i to na nie właśnie wędkowałem. Jeden długości 305 do 60 gram
z zestawem klasycznym. Drugi długości 330 do 90 gram miał być z zestawem do
metody, jednak jak już pisałem zapomniałem koszyczków, więc uzbroiłem kij w
zwykły koszyczek. Po pewnym czasie żona jednak dowiozła mi owe zapomniane
rzeczy. Na krótszym zestawie z kołowrotkiem w rozmiarze 4000 nawinąłem nową,
bardzo dobrą plecionkę Dream Line o średnicy 008, na drugim zestawie wylądował
kołowrotek również w rozmiarze 4000 z żyłką o średnicy 22mm.
Wstępnie postanowiłem, że zanęcę bardzo obficie, co nie
znaczy, że syto. Do ok. 1.5litra ziemi dodałem ok. 300ml zanęty, do tego kilka
ziaren kukurydzy, trochę topionej pinki oraz konopie. Może się wydawać na tą
porę roku dużo, jednak kto nie ryzykuje…. Na haczyk miałem przyszykowane pinki,
ochotkę i kukurydze.
Do wody na start posłałem ok 1litra mieszanki, chciałem
uzyskać coś w rodzaju dywanu z małymi bonusami, na których będzie żerowała
ryba. Łowiłem na 25 i 36 metrze. Wędkowałem początkowo na krótszym dystansie,
którego w ogóle nie nęciłem, tylko często przerzucałem, chciałem, aby ryby
zgromadziły się spokojnie na dalszej odległości. Jednak po godzinie bez brania przeniosłem
się na dalszy dystans. Po drugim rzucie zameldowała się pierwsza rybka-pstrąg.
Następnie nastała cisza. Postanowiłem donęcić trzema większymi koszykami. Po
chwili zaatakowała kolejna rybka tym razem jesiotr. Po niej znów nastała cisza.
W międzyczasie żona przywiozła mi koszyczki i przezbroiłem się na methodę.
Ponownie donęciłem i po kilku minutach na kiju zameldował się kolejny pstrąg i
po chwili następny. Po tych rybach nastała cisza, aż do końca wędkowania.
Najważniejsze jednak, że kontakt z rybą zaliczony.
Kolejne plany już są, zobaczymy jednak jak czas pozwoli. Oby
udało się jak najszybciej wyskoczyć nad wodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz