Witajcie.
W minioną sobotę ponownie nie mogłem usiedzieć w domu i udało mi się wymknąć na
rybki. Pogoda była znośna, a więc nie stało nic na przeszkodzie, aby w pełni
oddać się wędkowaniu. Ciekawi jak mi poszło? Zapraszam na wpis.
Wcześniej
rano po raz kolejny wylądowałem na Winku. Szybko rozstawiłem sprzęt, rozrobiłem
zanętę, zanęciłem i zacząłem łowić. Po kilku minutach w drugim rzucie zameldował
się, ku mojemu zdziwieniu, karp. Co prawda mały, ale to zawsze godny przeciwnik
na tak delikatnym zestawie. Po tej rybie brania ucichły. Miałem drobne
wskazania, ale ryb było jak na lekarstwo. Pomyślałem, że może warunki i
ciśnienie nie są idealne, jednak niewielkie brania powinny się trafiać.
Niestety na Winku przez parę godzin panowała jedynie cisza. Zdecydowałem się
nie czekać na dalszy rozwój sytuacji. Spakowałem sprzęt i zacząłem szukać
szczęścia na innej wodzie. Mój wybór padł na Chabielice.
Wybrałem
miejsce przy grzebieniu. Pomyślałem, że wpływająca woda do zbiornika może być
dobrym pomysłem. Po wstępnym gruntowaniu wytypowałem miejsce na trzydziestym
metrze, które postanowiłem zanęcić. Drugą wędką natomiast miałem zamiar poszukać
ryb trochę bliżej.
Jeśli
chodzi o zanętę, tutaj w ruch poszła moja produkcja. Chleb, słonecznik,
biszkopt, ziemia i tyle. Dalszą linię zanęciłem 10-cioma koszami i zacząłem
łowić praktycznie od razu. Bliższa dawała ryby, lecz nie tyle. Pierwszymi zdobyczami,
tak jak podejrzewałem, były małe jazie, później płocie. Niestety okazy nie
powalały wielkością. Ich rozmiar był też dużo mniejszy od styczniowych ryb,
łowionych na Winku. Na bliższej linii było podobnie, z tym, że tutaj pojawiały
się również okonie.
Co
do sprzętu, na tej wyprawie towarzyszyły mi prototypy nowych kijów Mikado na
sezon 2021. Miałem je po raz pierwszy w rękach i niestety było niewiele okazji
do tego by dobrze je sprawdzić. Nie mniej jednak wywołały już we mnie pierwsze
pozytywne wrażenia i na pewno jeszcze o nich usłyszycie.
Warto
jednak skupić się także na nowościach, które już teraz są dostępne w ofercie
Mikado. Mam na myśli żyłki i plecionki Dreamline. Są to naprawdę świetne
produkty. Odkąd ich używam, zauważyłem znaczną różnicę w odległościach
rzutowych oraz lepsze przekazywanie brań. Wkrótce zacznę testować kolejne
tegoroczne nowości i z pewnością podzielę się z Wami moimi pierwszymi
spostrzeżeniami.
Przez
całą wyprawę na Chabielicach łowiłem drobne jazie i płocie. Pogoda sprzyjała i
mam nadzieję, że tak pozostanie, bo już planuję następną wyprawę. W tej wodzie
musi pływać coś większego i mam nadzieję, że uda mi się to sprawdzić.
Trzymajcie
kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz