Witajcie, nie wiem nawet od czego zacząć. Minął prawie
miesiąc od ostatniego wpisu, a na blogu nic…, nie martwcie się dalej wędkuje i
zawsze będę,
po prostu tyle się dzieje, że trudno znaleźć chwilę, a jak już jest to, trzeba
pojechać na ryby. W telegraficznym skrócie, czerwiec i lipiec to dwa łowiska
Słupia i Kamień, częściej bywałem na tym pierwszym. Jak połowiłem zobaczcie
poniżej.
W czerwcu i lipcu zaliczyłem dwa wyjazdy na Kamień, były to
praktycznie zasiadki po 24h.Dwa różne miejsca, raz początek zbiornika,
następnym razem koniec, pogoda tylko
taka sama upały ok 30st. Ryby jak się okazało nie był skłonne do pobierania
pokarmu, żerowały w nocy i nad ranem. Pierwszy wyjazd zakończył się całkowitą
dominacją jesiotrów, tak im posmakował towar, który przygotowałem, że nie
odpuściły mnie na krok, dopiero zmiana smaku pomogła się ich pozbyć. Jednak
popołudnie i noc spędziłem bardzo spokojnie łowiąc pojedyncze leszcze, dopiero
ranek zaowocował w ryby.
Drugi wyjazd podobnie jak poprzedni. Popołudnie bardzo
spokojne w towarzystwie żony i córki. Noc przyniosła kilka brań, lecz na brzegu
wylądował tylko jeden jegomość Pan Karp, w dodatku mały. Poranek, zmiana
taktyki, przerzuciłem się na bardzo słodko-karmelowy mix i zaczęło się. Ryby
widocznie tego oczekiwały, bo zaczęły się brania, lecz należało je cały czas
dokarmiać, towar z koszyczka nie wystarczył.
W tym roku postawiłem dużo na swoje mixy i cały czas je testuje,
najważniejsze, że działają. Do kompletu otrzymałem również kulki od Tomka, który
sam je wykonuje. Guma balonowa czy kryl zagościł u mnie już na stałe w pudełku.
Na Słupi zwykle pojawiałem się po pracy, tutaj miałem
wielkie nadzieje, jednak jak wiecie, ryby w tym roku słabo gryzą. Tak jest i
tutaj. Jednak udało się dobrać do kilku okazów, a przede wszystkim do karasi, których nie pamiętam kiedy ostatnio łowiłem. Wuciągnąłem też kilka karpi. Ciężko tam się przebić przez drobnice,
łowienie na mniejsze przynęty kończy się małą wzdręgą na haczyku. Nowe łowisko jest dość spore i nie wystarczy wybrać pierwszego wolnego miejsca, usiąść i zarzucić. To
nie koniec, będziemy walczyć o większe ryby.
Mam nadzieje, że będę znajdował teraz więcej wolnych
chwil i częściej coś się będzie pojawiało na stronie, oby. W zanadrzu mam dla
Was jeszcze jeden wpis, z jednego z najlepszego łowiska w naszym województwie,
jak nie najlepszego. Bądźcie czujni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz