Kamień, jakoś polubiłem ten zbiornik, może nie jest tak
bardzo urokliwy, ale daje możliwość złapania fajnej ryby i sprawdzenia swych
umiejętności. Na zasiadkę wybrałem się z piątku na sobotę, wraz z żoną, nigdy
nie mogę się zdecydować jak łapać, wybrać feeder czy karpiowanie (cięższą
odmianę). Znalazłem jednak kompromis, do zapadnięcia zmroku łapę na feedery, w
nocy do wody lądują cięższe zestawy, na grubszego zwierza. Tego dnia nie miałem
brań, dopiero w nocy obudziła mnie centralka. Podchodząc do wędki nie
przypuszczałem, że mam aż takie branie, a mianowicie swinger wplątał się w
żyłkę, a ryba ciągnęła do wody wszystko kij, tripod... Po zacięciu ryba w
ogóle nie zwalniała, dopiero po ok 20m trochę zwolniła, myślałem że to sum, ale
żyłka cały czas była zaplątana gdzieś w statywie. Zwolniłem hamulec i
postanowiłem najpierw odplątać, a później walczyć, jeśli jeszcze będzie z
czym… Jednak, ryba nie spięła się,
ale również nie straciła krzepy. Po ok
20 min holu przy brzegu okazało się, że to piękny karp i niestety tuż przed
podebraniem karp dał ostatniego nura i tyle go widziałem. Ryba mojego życia tak
blisko, no ale cóż bywa i tak, po kilku minutach zestawy powędrowały znowu do
wodzie. Okazało się, że to jedyne branie tego wyjazdu, następnego dnia wygonił nas
żar z nieba. Minął tydzień i znowu jestem na Kamieniu, taka sama sytuacja, początkowo delikatnie, później grubo. Jakoś polubiłem tak wędkować, teraz
jednak odwrotnie niż tydzień temu, ryby brały w dzień, a nie w nocy. Po
przyjeździe, po pierwszym rzucie, melduje się leszcz. Do zapadnięcia zmroku,
ryby średnio brały, kilka leszczy i jeden karp, noc jeszcze gorzej dosłownie
nic. Rano ok 4.00 zmiana na feeder, to było to. Ryby brały, ale nie w miejscu
gdzie zanęciłem tylko ok 5-10m, za tym polem nęcenia. Co najlepsze, tego
wyjazdu zaliczyłem tylko jedną rybę na robaki, reszta na małe kulki, pellet.
Zanęty wystarczyło do godz. 9.00, złapałem kilka leszczy, karpi. Coraz bardziej
przekonuję się do „method feeder”, daje super rezultaty, a przy tym hol ryby
ok. 4kg na delikatny zestaw, fajna sprawa. Na zasiadkach nęciłem pelletami,
kukurydzą, pomieszane to z zanętą. Miałem dwa zestawy, jeden methodę, drugi to
klasyczny koszyczek, który nie przynosił efektów, wymieniłem go również na
methodę. Okazało się jednak, że na ten zestaw dalej nie było brań, zestawy
identyczne, przynęty również, różnica to jedna setna w średnicy żyłki, może to wpłynęło. Zbadamy to na kolejnych wyprawach.
Łowisko "no kill" na Kamieniu daje naprawdę dużo możliwości na złapanie swojej
ryby życia, oby tylko wędkarze to uszanowali, a może i na innych wodach tak
będzie.
Hej.Bardzo cenie sobie Twoje wpisy. Chciałbym umieścić link do Twojego bloga na BBW. Daj cynka na stachcore@interia.pl
OdpowiedzUsuń