Staję się to już chyba tradycją, że przynajmniej raz w roku staram się wyskoczyć na kilka dni na Batorówkę, tak też było i w tym roku. W okrojonym składzie, bo w trójkę, czyli ja, Mariusz i jego żona Aneta, meldujemy się na dwa dni w Batorówce.
Przybyliśmy w poniedziałek po odbytych weekendowych zawodach na wodzie, przywitał nas silny, zimny wiatr. Postanowiliśmy uciec od niego i schować się za drzewami przy wyspie, to był dobry pomysł. Po rozmowie wiedzieliśmy, że ryby są średnio skłonne do współpracy z wędkarzami i trzeba się postarać. Ja oczywiście dalej testuję swoje mieszanki i na ta okazję przygotowałem coś o smaku chili z rybką do tego pellet 2 mm. Mariusz poszedł z tego co pamiętam w Feeder Baita zarówno zanęty jak i pellet. Kiedy po rozłożeniu całego sprzętu i wysądowaniu sobie na szybko miejsca, każdy z nas miał obrany jakiś plan, który realizował. Mój kompan zanęcił sobie na początek, ja zacząłem od razu łowić bez nęcenia i to on miał pierwsze ryby. Jednak jak się później okazało, gdy rybki poczuły mój towar przyszły do mnie, zostawiając Mariusza, w moim polu łowienia ryby tak się wkręciły, że co rzut notowałem branie, nie czekając dłużej niż pięć minut. U kolegi trochę siadło i w ramach testu wziął moją zanętę, czy to ona ma takie znaczenie. Jakie było nasze zdziwienie, gdy w pierwszym rzucie miał branie, chodziło o nią. Łowiliśmy praktycznie do zmroku karpie, jazie, a nawet płocie. Wieczór spędziliśmy przy kominku w pokoju rozmawiając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz