wtorek, 26 października 2021

Komercyjne łowy


Staję się to już chyba tradycją, że przynajmniej raz w roku staram się wyskoczyć na kilka dni na Batorówkę, tak też było i w tym roku. W okrojonym składzie, bo w trójkę, czyli ja, Mariusz i jego żona Aneta, meldujemy się na dwa dni w Batorówce.




Przybyliśmy w poniedziałek po odbytych weekendowych zawodach na wodzie, przywitał nas silny, zimny wiatr. Postanowiliśmy uciec od niego i schować się za drzewami przy wyspie, to był dobry pomysł. Po rozmowie wiedzieliśmy, że ryby są średnio skłonne do współpracy z wędkarzami i trzeba się postarać. Ja oczywiście dalej testuję swoje mieszanki i na ta okazję przygotowałem coś o smaku chili z rybką do tego pellet 2 mm. Mariusz poszedł z tego co pamiętam w Feeder Baita zarówno zanęty jak i pellet. Kiedy po rozłożeniu całego sprzętu i wysądowaniu sobie na szybko miejsca, każdy z nas miał obrany jakiś plan, który realizował. Mój kompan zanęcił sobie na początek, ja zacząłem od razu łowić bez nęcenia i to on miał pierwsze ryby. Jednak jak się później okazało, gdy rybki poczuły mój towar przyszły do mnie, zostawiając Mariusza, w moim polu łowienia ryby tak się wkręciły, że co rzut notowałem branie, nie czekając dłużej niż pięć minut. U kolegi trochę siadło i w ramach testu wziął moją zanętę, czy to ona ma takie znaczenie. Jakie było nasze zdziwienie, gdy w pierwszym rzucie miał branie, chodziło o nią. Łowiliśmy praktycznie do zmroku karpie, jazie, a nawet płocie. Wieczór spędziliśmy przy kominku w pokoju rozmawiając.






Następnego dnie pogoda nie uległa zmianie, więc z powodu wiatru wybraliśmy to samo miejsce. Okazało się jednak, że pomimo wczorajszego, powiedzmy zanęcenia, ryby były w ogóle nie aktywne w tych miejscach. Notowaliśmy przypadkowe brania i tu mimo kombinacji nic nie przynosiło efektów. Widzieliśmy jednak, że druga strona łowi ryby, tylko nasz płytki brzeg nic. Przerzuciliśmy masę przynęt, różne kombinacje podawania towaru, na rożne dystanse, nic nie dawało efektów. Wytrzymaliśmy do obiadu, a po nim na jeszcze chwilkę przed wyjazdem usiedliśmy na pomostach. Tam ryby były chętne do brania, do wyjazdu udało złowić się nam po kilkanaście okazów. Ostatni karp był po prostu lokomotywą i z pod nóg po braniu wyjechał mi na odległość ok 70 metrów, jakie było moje zdziwienie, gdy w podbieraku wylądowała ryba ok 6,5kg, to tylko świadczy o ich dobrej kondycji.

Taki wypad to wspaniała odskocznia od codzienności, taki reset. Świetne miejsce do spędzenia krótkiego urlopu i połączenia zarówno pasji jak i wypoczynku, miejsce polecam z czystym sumieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz