Pod koniec kwietnia wspólnie z Mariuszem wybraliśmy się na Batorówkę. Cel był jeden sprawdzić czy ryby już się rozkręciły, czy są równie ospałe jak u nas na zbiornikach.
Około 9 meldujemy się nad wodą i ku naszemu zdziwieniu okazuje się, że woda jest już dobrze obsadzona wędkarzami. Po krótkiej rozmowie z właścicielami, siadamy na pierwszym wolnym miejscu. Pogoda nie była zachęcająca mżawka, wiatr, temperatura ok 8 stopni, zachęcała do siedzenia w domu, a nie na rybach.
Przesiedzieliśmy pierwszą godzinkę bez brania, zresztą jak inni wokół. Ryby były jednak mało aktywne, dopiero przy wyspie trafiają się pojedyncze karasie. Mariusz notuje pierwsze branie i zacina ładnego karasia, ja postanowiłem zmienić dystans z 36 na 52 metr i to odpala! Tam notuję branie jedno, drugie, trzecie…to tam przebywały nasze rybki.
Zmarznięci wytrzymujemy do godziny 14 i postanowiliśmy odpuścić na dziś. Każdy z nas miał po kilka rybek na koncie. Myślę, że i tak kończymy z jednym z lepszych bilansów na łowisku, jeśli chodzi o stan ryb na koncie. U mnie znowu sprawdził się mój ochotkowy mix jako zanęta, na haczyku królował różowy krill. Na koniec po całym dniu nęcenia pod nogami zanotowałem jedno branie i wisienką na torcie kończę w postaci złotego karasia. Oczywiście nie mogę zapomnieć o miłym poznaniu wreszcie osobistym Romka, którego możecie znać z profilu na facebooku pod nazw "Woda i las łączy nas", którego pozdrawiam i myślę, że do zobaczenia gdzieś nad wodą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz