Na przełomie marca i kwietnia dwa dni spędziłem na poszukiwaniu karpi - można powiedzieć, że z dwiema taktykami. Efekty były porównywalne pod względem ilości ryb, ale o szczegółach niżej.
Pierwszy wyjazd.
Poniedziałek nad wodą byłem ok 9 rano. Celem było tego dnia
zbadać dwa miejsca, po obu skrajnych stronach zbiornika. Czas na pierwsze
miejsce, jaki przewidziałem, to maksymalnie cztery godziny i zmiana. Po
wypakowaniu i rozłożeniu zacząłem wędkować. Znam te miejsca i wiem, gdzie
nęcić. Pierwsza linia to 27metr, a druga to 40metr. Zanęta jaką przygotowałem
to, na bliższą linie sama słodycz😊o
zielonej barwie. Na dalszy dystans, to jak zwykle u mnie bywa, coś na odwrót,
czyli rybny smaczek. Do tego rybny pellet 2 milimetrowy, również o rybnym
posmaku. Do nęcenia przyszykowałem również pellet 4 i 6 milimetrów, a w
zanadrzu mam jeszcze robaki z ostatniego wyjazdu. Na bliższą linię podałem ok
10 koszyczków zanęty z mała ilością grubszego pelletu. Na dalszą podałem sporą
ilość większego pelletu, a mniej zanęty. Pierwsze branie zanotowałem w
pierwszym rzucie po ok. trzech minutach. Od razu na kiju zameldował się godny
przeciwnik. Po kilku minutach, w podbieraku wylądował pięknie umaszczony karp,
z pięknie rozmieszczonymi łuskami. Niestety po tej rybie nastała cisza. Po ok.
trzech godzinach, po różnych kombinacjach, założyłem robaki na haczyk i miałem
branie, lecz przegapiłem. Powtórnie na hak powędrowały robaki i odłowiłem
małego jazia oraz kolejnego, a na kulki nic. Bliższa linia nie dała ani jednego
brania. Postanowiłem nie czekać i zmienić miejsce.
Na drugim stanowisku ta sama taktyka, ten sam metraż, na którym kładę zestawy. Ta sama zanęta. Tutaj tylko nęcenie inne. Na bliższą linie podałem tylko cztery koszyczki grubego pelletu, a na dalszą poszła mieszanka z zanętą ok. 6 koszyczków. Po ok 30 minutach na dalszym zestawie zanotowałem pierwsze branie. Pierwszy karp. Nie przerzucałem za często, bo od 15 nawet do 25 minut i praktycznie co rzut miałem branie. Na bliższej linii podobnie jak wcześniej nie miałem brań. Dzień minął szybko, rybki dopisały. Od godziny 13 do 17 złowiłem ok. 7 karpi, brały fajnie tak do 15, później miałem chyba tylko jedno branie.
Wnioski zostały wyciągnięte na drugą sesję - trzeba przyjechać z wędką od dystansu i poszukać ryb dalej i zanętę słodką jeszcze zostawić w domu. Drugi wyjazd miałem zaplanowany w piątek, ale o tym w drugiej części, zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz