piątek, 4 maja 2018

Wiosenny Słok




Od dłuższego czasu chciałem wybrać się na wiosenne płocie, na jedno z okolicznych jeziorek, na którym wiem, że występują piękne sztuki.




Takim  miejscem jest Słok. Zachęcony ładną pogodą, postanowiłem wybrać się tam na krótką zasiadkę po pracy.


Odchudziłem swoje zestawy do minimum, wybrałem dwa pickery, aby łowić jak najlżej. Po przybyciu zanęciłem wybrane miejsce, nęciłem dwie linie 30 i 25 metr, przygotowałem mieszankę płociową z ziarnami plus martwe białe robaki. 



Szybko zarzuciłem zestawy, na branie jednak nie trzeba było długo czekać. Po krótkiej walce w podbieraku ląduje piękna ryba, jednak nie jest to płoć, a jaź. Następnie na haczyku meldują się okonie i to one niestety zdominowały tą wyprawę, co jakiś czas trafia się jednak cel wyprawy czyli płoć. Rozmiary tych ostatnich, nie były powalające (kto wędkuje na Słoku, ten wie jak duże one tam występują). 



Ciekawe było to, że zestawy leżały od siebie w odległości 5metrów, a na bliższej linii nie było w ogóle brań. Zmieniałem przypony, przynęty, nic nie pomagało. Jednak po ponownym, dodatkowym zanęceniu tylko na 25 metrze, brania pojawiły się na dwóch zestawach. Zbliżająca się burza przegoniła mnie wcześniej do domu, jednak wyprawę zaliczam do udanych. 


Słok jest dość trudną technicznie wodą, czasami można przesiedzieć tygodnie bez brania, innym razem połowić jak nigdzie, a jak będzie w tym roku, zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz