Witam, zachęcony ostatnimi powodzeniami na Kamieniu,
postanowiłem zaliczyć kolejną nockę i zapolować
na rybę życia.
Zaraz po pracy wyruszyłem nad wodę, moje ulubione miejsca
były już zajęte, usiadłem na pierwszym wolnym, jednak coś mi nie pasowało i postanowiłem
zmienić je na groble, rozdzielającą dwa zbiorniki. Do godziny 19 miałem tylko
jednego karpika ok 2-3kg i ponownie zmieniłem miejsce, tym powodem były bobry,
które odwiedzały moje stanowisko, jakoś nie chciałem spotkać ich po zmroku.
Tym razem wybrałem miejsce na początku zbiornika, po kilku
minutach zaczęły meldować się pierwsze ryby.
Do godziny 21 wędkowałem na feedery, później zamieniłem je
na karpiówki. Obrałem miejsce na 35 metrze i tam lądowały moje zestawy. Podnęciłem
mieszanką kulek, pelletu i ziaren. Do wędkowania używałem dwóch miksów, jeden
to słodki na bazie z mączek rybnych, drugi to nuta ryby i krylu. Do zmroku
pojawiały się leszcze, później nastała przerwa i do wody powędrowały karpiówki.
Jedna z kulką o smaku kraba, z woreczkiem PVA wypełnionym pokruszonymi kulkami
o tym samym smaku. Druga z kulką o słodkim smaku powędrowała na skraj
zanęconego miejsca. Ok godz. 3,
następuje piękny odjazd, na kulkę krabową, ryba po zacięciu nie daje się
zatrzymać, wybierając kolejne metry linki. Po ok 20min holu przy brzegu ukazuje
się karpik, w pierwszej chwili pomyślałem, że to nie mój, za mały. Jak się
jednak okazało to był mój, tylko zaczepiony za bok, dlatego dał mi tak popalić
podczas holu. Do rana nic więcej się nie wydarzyło, o świcie zamieniłem
powtórnie wędki na feedery. Poranna kawka i do dzieła, ryby same się nie
złapią. Pogoda zmieniła się przynosząc dość silny wiatr. Po drobnych
kombinacjach z zanętą, udało się dopasować w gusta ryb, a najbardziej w gusta
leszczy. Brały dość dobrze złowiłem kilkanaście sztuk, od mały po piękne
„łopaty”, trafiały się również jazie, lecz nie złapałem żadnego karpia tego
dnia. Wiatr sprzyjał tylko leszczom. Coraz częściej przekonuję się do sypkiej
zanęty niż w formie pelletu, nawet jednego razu postanowiłem zmielić pellet i
używałem na jednej wędce zmielonego, a na drugiej frakcji 2milimetrowej. Ten
sam smak, to samo miejsce, a różnica w braniach ogromna, jednym słowem należy
cały czas kombinować.
Kolejny raz Kamień mnie nie zawiódł, na takie wody chce się
wracać, oby tak dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz